Wojna o zabawki - pierwsze bitwy

No to się zaczęło. Najgorsze koszmary, przepowiadane przez dorosłych stały się prawdą. Wydawało się to niemożliwe - przecież Mały Lulek tylko leży w łóżeczku, ewentualnie na macie albo kocyku. A jednak zaczął sie przemieszczać. Sam. I od razu obrał sobie cel: porzucić nudne zabawki  i dorwać się do super-mega-wypasionych zabawek starszego brata.
Duży Lulek musiał przejść do ofensywy. Zebrał wszystkie swoje luźno leżące zabawki do kąta, usiadł i ich pilnował. Mały Lulek był jednak niestrudzony i odganiany z jednej strony atakował z drugiej. Duży próbował zastosować najlepszą formę obrony - atak. To jednak spotkało się z moim bezwzględnym sprzeciwem.

Największy wybór książek i przepisów kucharskich. Sprawdź!


Następnego dnia ze świeżym wyspanym umysłem spróbował nowej strategii - siły argumentów. Zaczął sypać nimi jak z rękawa:
"Mamo połóż go na kocyk, będzie mu wygodniej"
"Nie idź tu, bo komoda się na ciebie wywróci i będzie tragedia"
"Wszyscy mi mówili, że Mały nie powinien się bawić moimi zabawkami"
Dzisiaj obrał kolejną strategię, póki co najskuteczniejszą - wygrana wymaga ofiar - poświęca więc jakąś zabawkę w nadziei, że Mały Lulek się nią zajmie i zostawi resztę. Tylko na jak długo?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz